Gosia + Dominik
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu.
Wylądowaliśmy w Rzymie wieczorem. Szybko odnaleźliśmy właściwy autobus i już byliśmy w drodze do wynajętego apartamentu. Jeszcze tylko przesiadka do metra i mogliśmy zrzucić bagaże. Od razu zabrałem się za studiowanie mapy + streetview: gdzie będziemy zdjęcia robić by nie tracić czasu i światła.
Wyruszyliśmy o świcie. Metro dowiozło nas na miejsce i ukazały nam się puste ulice. Było cicho, wszędzie unosił się zapach owoców i kawy, a przed kawiarenkami leniwie pojawiały się stoliki i krzesełka. Mieliśmy wszystkie zaplanowane na tę część dnia alejki i zaułki, tylko dla nas. Nie czuć było kilometrów które przebyliśmy. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na pyszne lody, przy okazji zachwycając się architekturą miasta.
Sesja w Rzymie
Szybki posiłek, krzywe "selfie" pod domem (aparat stał w doniczce) i ruszamy robić "plan II: sesja na luzie".
Słońce dało popis. Co za światło, jakie kolory (co godzinę mieliśmy inny kolor nieba i światła słonecznego), tłumy ludzi, gwar, dziesiątki samochodów. Zawijaliśmy się szybko, na drugi dzień Gosia i Dominik mieli audiencję u Papieża, po której mieliśmy jeszcze czas na zdjęcia w pięknym Giardino degli Aranci i Zatybrze nocą 🖤
Skoro świt opuściłem fantastyczną ekipę i samotnie wróciłem (metro-autobus-samolot-autobus-pociąg-bus-samochód) do Polski, w drodze przygotowując się na ślub, który miałem mieć zaraz po powrocie. No, to kocham, to mój żywioł i paliwo :)
PS. Na lotnisku okazało się, że uszkodziła mi się kłódka w walizce ze sprzętem fotograficznym…w której miałem kluczyki do auta :) Przygoda goni przygodę.
Love!